Jak to dobrze, że skończył się już ten podły miesiąc...

Może "podły" to zbyt negatywnie nacechowany wyraz. Jednak nie dość, że listopad dłużył mi się niemiłosiernie, sam w sobie liczył 30 dni, to jeszcze był ciężki...
Chociaż nie ukrywam, że grudzień nie będzie mniej stresujący, to i tak napełnia mnie nadzieją i oczekiwaniem na lepsze, na święta, na radość...


Aby umilić każdy, pojedynczy, szary, ale pachnący świętami, grudniowy dzień, postanowiłam zakupić kalendarz adwentowy z kosmetykami. Tworząc ten post, cieszę się z trzeciego, otwartego pudełka,( natomiast, gdy go czytacie podejrzewam, że otworzyłam już 10). Niemałe pudełko pochodzi z firmy Make up Revolution. 

! Z chęcią podzielę się moimi wrażeniami już po odpakowaniu całej zawartości. Jednak teraz postaram się wrzucać na Instagrama zdjęcia niektórych kosmetyków, także zachęcam do odwiedzenia.

Czy otwieranie pudła z kosmetykami to dobry sposób na przeżycie Adwentu? Raczej NIE.

Ale aby otworzyć taki mały skarb, należy sobie zasłużyć. 

Kupując "kosmetyczny pakiet" moje założenie było jedno : JEŻELI ZASŁUŻĘ TO OTWORZĘ.
Co więc przez to rozumieć? Jeśli mój dzień będzie bardziej pracowity, jeżeli wykonam czynności, które na ogół mnie nudzą, jeżeli zrobię to, czego mi się nie chce, jeżeli w końcu sięgnę po tą książkę, pouczę się na te prawo jazdy, jeśli się uśmiechnę, to otworzę. Czy trzeci (już) dzień grudnia tak wygląda? Nie, ale życzcie mi powodzenia, abym wytrwała w swoich postanowieniach.

Po co to piszę ? Po to, aby uzmysłowić, że nie materia , a DUCHOWOŚĆ była na pierwszym planie. Chociaż w 10%, no może w 15%.

A na koniec coś pięknego dla duszy.







Do następnego!




Shyness.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 shyness beauty , Blogger