Pastele na wesele #2💅

Lubię prostotę. Odnoszę to również do paznokci. 
Im mniej tym lepiej, a całość mogą doskonale uzupełnić ciekawe detale. 
Zapraszam na wpis dotyczący manicure, który przygotowałam na jutrzejsze wesele.




Niektórzy mogą spostrzec, że tytuł tego wpisu gdzieś już pojawił się w zakamarkach bloga.
 Otóż tak. Dokładnie rok temu o podobnej porze szykowałam się na wesele, podczas którego moje paznokcie prezentowały się tak : 

💅

Dzisiaj postawiłam na sprawdzony już przeze mnie look. Tym razem będą to hybrydy marki 
Semilac i Neonail.

Już od kilku miesięcy mam jeden i cudowny sposób na bardzo szybki porost paznokci, wtedy, gdy chcę aby wyglądały naprawdę dobrze, nie czekając, aż same urosną po to,
aby wybiórczo się połamać.
Sztuczne paznokcie z firmy KillyS, to już chyba piąta paczka, którą kupiłam. Można dostać je 
w Rossmannie, jak i inne ciekawe akcesoria 
do paznokci. 
Sprawdzają się u mnie rewelacyjnie i dobrze współgrają z hybrydą.
Szczerze Wam powiem, że nigdy nie przypuszczałam, iż zdecyduje się na ten krok. Myślałam, że to zbyt sztuczny dodatek.
A dzisiaj śmiem twierdzić: to mój ulubiony sposób na ładne paznokcie!
 I jakie to wygodne. Na co dzień mogę mieć zwykłe, krótkie, a następnego dnia sprawić sobie ładne i wyglądające naturalnie migdałki.

💅


1. Przygotowałam paznokcie, to znaczy: wycięłam skórki, zmatowiłam powierzchnię płytki oraz dodatkowo przemyłam clenarem, aby mieć pewność, że uzyskam gładki paznokieć. 
Wybrałam odpowiednie rozmiary z paczki paznokci i przykleiłam za pomocą kleju, 
który jest dołączony do zestawu. 
Swoją drogą dobrze się trzyma 
(pomimo to, warto mieć go ze sobą w torebce 
- w nagłych sytuacjach).




Oczywiście nie zamierzałam zostawić ich naturalnej długości, gdyż jak dla mnie to "mała" przesada. Dlatego też, za pomocą dosyć mocnego pilnika oraz obcinaczki do paznokci, skróciłam je do odpowiedniej dla mnie długości. Przy powtórzeniu tych czynności u drugiej ręki, pamiętałam, aby wielkości piłowanych paznokci, nie różniły się od wcześniejszych zrobionych
 u poprzedniej dłoni.





2. Sztuczne paznokcie zmatowiłam bloczkiem polerskim oraz przemyłam clenarem. 
Jak dla mnie jest to konieczne, aby usunąć wszystkie niepotrzebne pyłki.


3. Nałożyłam bazę firmy Neonail.

4. Kolejny krok to dobór odcieni. Od początku wiedziałam jakie to będzie zestawienie. Wolałam postawić na sprawdzony już przeze mnie rezultat, który doskonale współgra z jutrzejszą stylizacją.
Jasny odcień to kolorek z firmy Semilac o nazwie "Little rosie". Kojarzy mi się głownie weselnym manicure, a  w połączeniu z syrenką daje wymarzony efekt.  Piękny szaro-brązowy, no właśnie.. zupełnie nie wiem jak określić barwę, którą reprezentuje lakier Neonail 
"Warming Memories" z kolekcji o tej samej nazwie.





5. Na wybrane paznokcie naniosłam klasyczną syrenkę z Neonail. Niestety druga ręka, jak na złość, zupełnie mi nie wyszła, dlatego musiałam zrobić ją ponownie dzisiaj rano. A żeby tego było mało syrenka wysypała mi się z pojemnika...Konieczny jest ponowny zakup, gdyż jak dla mnie to najlepsze uzupełnienie lakieru. 
Ale żeby tego też było mało, dzisiaj rano zepsuł mi się kabel od ulubionej lampy. Musiałam dokończyć mała lampą z Semilaca, który utwardza po jednym/ góra dwa palcu.



6. Na koniec zwykły top coat z Neonail 
oraz przemycie cleanerem.


Zdaję sobie sprawę z różnych niedociągnięć. 
Jak człowiek się bardziej stara, to czasem efekt jest odwrotny od zamierzonego. Coś o tym wiem. 
Ale cóż. Bywa i tak.





Zamysł i koncepcja tej stylizacji paznokci bardzo mi się podoba. Uważam ją za bardzo uniwersalną propozycję, którą można wykorzystać będąc weselnym gościem, a nawet panną młodą. 
Oczywiście to też dobra propozycja na co dzień do pracy, gdyż nie ma w niej nic wyzywającego,
 a wręcz przeciwnie - dodaje klasy i delikatności.




Dobrego dnia !

💅

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 shyness beauty , Blogger